Kosmiczne obserwatoria NASA mogą zostać wyłączone jednym podpisem Donalda Trumpa. To one od lat informują, jak oddycha nasza planeta. Naukowcy mówią wprost — to nie tylko zamach na badania, ale także na nasze zrozumienie przyszłości klimatu.
Kosmiczne oczy klimatu
„Orbiting Carbon Observatories 2” to wolno krążące satelity i instrumenty na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej — NASA. Od lat rejestrują z orbity, gdzie na Ziemi emitowany jest CO₂, a gdzie jest on pochłaniany. Są w stanie ocenić kondycję roślin i wykryć światło fotosyntezy. To właśnie te dane pozwalają na przewidywanie suszy i potencjalnych kryzysy żywnościowe, jeszcze zanim staną się one dramatyczne.
To właśnie dane z tych misji ujawniły między innymi, że Amazonia – dawniej uważana za zielone płuca Ziemii – dziś emituje więcej CO₂, niż pochłania. Pokazały też, że rozległe lasy Kanady, Rosji i rejony topniejącej zmarzliny wciąż działają jako skuteczne pochłaniacze gazów cieplarnianych. Takie informacje są kluczowe dla wszystkich, którzy planują, jak przeciwdziałać skutkom zmian klimatu.
Budżet bez miejsca na klimat
Jak przekazuje Der Spiegel na łamach swojego portalu, projekt budżetu USA na 2026 rok, który został zaprezentowany przez administrację Donalda Trumpa, nie przewiduje żadnych funduszy na kontynuację misji. NASA wyjaśnia, że projekty „wykraczają poza główne zadania agencji” i muszą zostać dostosowane do „priorytetów prezydenta”. W praktyce może to oznaczać nawet celowe sprowadzenie satelity z orbity i jego spalenie w atmosferze.
W swoim oświadczeniu, amerykańska agencja kosmiczna przekazała, że misje „wykraczały poza główne zadania agencji” i muszą zostać dostosowane do „priorytetów prezydenta”. Nie jest jasne, co to dokładnie oznacza. Możliwe, że satelita zostanie celowo sprowadzony z orbity, a nawet spalony w atmosferze.
— „Zasada wydaje się być taka, że jeśli przestaniemy mierzyć zmiany klimatu, to znikną one ze świadomości Amerykanów” — skomentował klimatolog Michael Mann, z Uniwersytetu w Pensylwanii.
Krytycy widzą w tym element szerszej strategii wyciszania tematu zmian klimatu.
Dane, których świat nie potrafi odtworzyć
David Crisp, który jest emerytowanym naukowcem NASA i twórca systemu, podkreśla, że jego dokładność jest bezkonkurencyjna na całym świecie. Nazywa obserwatoria „dobrem narodowym”, które powinno zostać zachowane.
Ekspert uważa, że to system do pomiaru CO₂, ale narzędzie przewidywania przyszłych kryzysów żywnościowych i klimatycznych, które mogą prowadzić do wojen, migracji czy globalnych napięć.
— „Dowiadujemy się tak wiele o tej szybko zmieniającej się planecie” — mówi o misji i satelitach Crisp.
Podobnego zdania jest Jonathan Overpeck z Uniwersytetu w Michigan, którego zdaniem rezygnacja z misji byłaby „skrajnie krótkowzroczna”.
Kongres decyduje, czas ucieka
Przyszłość projektów wciąż wisi na włosku. Izba Reprezentantów popiera decyzje prezydenta, jednak projekt Senatu przewiduje dalsze finansowanie. To nie jest tylko spór o budżet, ale także symboliczna walka o miejsce nauki w amerykańskiej polityce. Wynik tego sporu może przesądzić o losie satelitów i ciągłości tak istotnych pomiarów klimatycznych
Ratunek z zewnątrz?
Jak podaje gazeta der Spiegel, Crisp i inni obrońcy misji już szukają alternatywnego finansowania. Rozmawiają z partnerami z Japonii i Europy a także z prywatnymi fundacjami. Problemem są jednak przeszkody prawne — NASA musiałaby się zgodzić na zewnętrzną kontrolę nad satelitą.
Jeśli taki plan ratunkowy się nie powiedzie, satelita może skończyć jak wiele innych maszyn wyłączonych z użytku – wejść w atmosferę i spłonąć.
Co dalej?
Bez cennych danych, dostarczanych przez te satelity, opinia publiczna, naukowcy i politycy będą będą musili korzystać z mniej dokładnych potwierdzonych źródeł wiedzy. Brak rzetelnych pomiarów oznacza wolniejszą reakcję na zmiany zachodzące w atmosferze i mniejszą świadomość zagrożeń.
W efekcie tego, społeczeństwo może przestać dostrzegać skalę problemu, a polityczne decyzje mogą być podejmowane w oparciu o niepełny obraz sytuacji i brak świadomości prawdziwego zagrożenia.
Fot. NASA/Bill Ingalls