Zamknięta przestrzeń, długie zmiany, rozłąka z rodziną, silna hierarchia i ciągłe napięcie to codzienność marynarzy i pracowników offshore. Jak pokazują badania przeprowadzone na osobach z branży offshore, wielu z nich zmaga się z pogorszeniem zdrowia psychicznego, a powrót na ląd nie oznacza końca stresu. O psychicznej kondycji pracowników morskich oraz edukacji studentów w tym zakresie opowiada Ewelina Redzikowska-Biegus z Politechniki Morskiej w Szczecinie.
Praca na morzu czy turbinach wiatrowych to nie tylko ekstremalne warunki atmosferyczne i odpowiedzialność techniczna i ogromne obciążenie psychiczne. Pracownicy morscy często żyją w dwóch rzeczywistościach: tej zawodowej i tej domowej, między którymi trudno znaleźć równowagę.
– Pracując na przykład na turbinie człowiek ma swoje przyzwyczajenia, swoją strefę komfortu i określone ramy. Po powrocie do domu okazuje się, że rozmowa z żoną przy kolacji się nie klei, bo jest się myślami nadal tam na morzu – mówi Ewelina Redzikowska-Biegus, specjalistka z Centrum Szkoleniowego MUSTC przy Politechnice Morskiej, studentka psychologii i akredytowana coach.

– To, co często niedoceniane, to rola odpoczynku i regeneracji psychicznej po powrocie na ląd. Niestety, wielu pracowników offshore wraca do domu zmęczonych nie tylko fizycznie, ale i psychicznie, co wpływa na relacje z bliskimi oraz codzienne funkcjonowanie – podkreśla specjalistka MUSTC.
W systematycznych przeglądzie z lat 2012 – 2021 stwierdzono, że największym czynnikiem psychospołecznym wpływającym negatywnie na zdrowie psychiczne marynarzy jest rozłąką z rodziną. Prowadząca do samotności, frustracji, obniżonego nastroju i bólu psychicznego.
– Często pojawia się też problem trudności w budowaniu relacji na lądzie. Marynarz może czuć się jak obcy wśród rodziny czy znajomych, bo jego doświadczenia są zupełnie inne niż codzienne życie pozostałych – zauważa psycholożka.
Badania z International Martime Health obejmujące dane z lat 1976 – 2002 wskazuje, że aż 87% przypadków samobójstw dotyczyło marynarzy na pełnym morzu. Gdzie głównym czynnikiem jest długa rozłąka z rodziną, pogłębiona przez ograniczony kontakt i mniejszą załogę.
Podział między środowiskiem pracy a codziennością bywa dla wielu osób źródłem wewnętrznego konfliktu i frustracji. Dlatego jak podkreśla Redzikowska-Biegu, tak istotne jest kształtowanie zdrowych postaw już na etapie edukacji studentów.
– Staram się, żeby podczas tych pierwszych szkoleń kształtować w studentach zdrowe nawyki. Bo później trudniej je zmienić. Ważne jest, aby już na etapie edukacji uświadamiać młodym ludziom, jak rozpoznawać pierwsze symptomy wypalenia czy zaburzeń adaptacyjnych i gdzie szukać pomocy – zaznacza Redzikowska-Biegus.
W ramach zajęć na uczelni i kursów typu STCW czy BEWOS, studenci nie tylko poznają techniczne aspekty pracy na morzu. Biorą również udział w testach psychologicznych, takich jak Wielka Piątka, testy Younga czy symulacje sytuacji stresowych, które uczą ich szybkiego reagowania i pracy pod presją. Już na etapie kształcenia młodzi ludzie mogą lepiej poznać swoje predyspozycje i potencjalne zagrożenia związane z pracą w tak specyficznym środowisku.
– Dobrze jest rozważyć: „Czy ja, mając taką osobowość, będę się dobrze czuł na statku?” Bo jeśli ktoś ma niską ugodowość, to może mu zacząć przeszkadzać, kiedy ktoś wydaje mu polecenia. A na morzu trzeba działać zespołowo – wyjaśnia Redzikowska-Biegu.
Jak dodaje, odpowiedzialność w pracy morskiej nie kończy się na jednostce. Jeden błąd, zignorowane procedury może wpłynąć na bezpieczeństwo całej załogi. Dlatego też tak wiele uwagi poświęca się na Politechnice Morskiej treningom komunikacyjnym, pracy zespołowej i samoświadomości.
– Komunikacja i wsparcie zespołowe to podstawa. W pracy na morzu każdy musi wiedzieć, że może liczyć na innych, ale też że sam odpowiada za swoje zachowanie i wpływ na atmosferę w grupie. Jeśli ktoś dowodzi, na przykład jak kapitan, to powinien być osobą decyzyjną i potrafić panować nad emocjami. Nie odpowiada tylko za siebie, ale też za innych. Psychiczna kondycja marynarzy to nie tylko kwestia indywidualna, ale też bezpieczeństwo całej operacji morskiej. Osoba przemęczona lub zestresowana może popełnić błąd, który będzie kosztował zdrowie lub życie – przypomina coach.
To, że marynarz odpowiada nie tylko za siebie, ale też za kolegów z załogi, to coś, co mocno podkreśla się już na poziomie edukacji. Trzeba podejmować decyzje szybko, trzeźwo i bez zbędnych emocji, szczególnie w sytuacjach kryzysowych, jak pożar czy wypadek. Takie praktyczne zajęcia odbywają się w Centrum Szkoleniowego MUSTC, które prowadzą praktycy i doświadczenie w warunkach morskich.


Chociaż wielu studentów mimo trudnych praktyk chce kontynuować karierę w branży, szuka też sposobów radzenia sobie z presją. Ćwiczenia fizyczne, rozmowy z kolegami czy korzystanie z siłowni na statku to dziś standard. Ale nie rozwiązuje to wszystkich problemów.
– Pojawiają się pomysły, by na statkach był psycholog – osoba, do której można zwrócić się w razie problemów emocjonalnych. Taki „interwent kryzysowy” mógłby być pierwszym wsparciem. Wprowadzenie psychologa na statek to pomysł, który już jest realizowany w niektórych armatorach zagranicznych i warto go wdrożyć szerzej, by zwiększyć bezpieczeństwo i komfort pracy załóg – zauważa Redzikowska-Biegu.
Politechnika Morska w Szczecinie podejmuje realne działania, by przygotować studentów nie tylko do pracy w warunkach technicznych, ale też psychicznych. Szkolenia, testy, rozmowy i budowanie świadomości mają być pierwszym krokiem do tego, by przyszli marynarze i technicy nie tylko umieli pracować na morzu, ale też umieli do tego morza psychicznie wracać i z niego wracać.
– Kształtowanie odporności psychicznej to proces długofalowy. Dlatego potrzebne są nie tylko jednorazowe szkolenia, ale stałe wsparcie i rozwój kompetencji miękkich – dodaje Redzikowska-Biegu.
Badania jakościowe z 2025 roku z Niemiec na grupie 21 pracowników offshore wind ujawniły zagrożenia jak stres, zmęczenie, problemy z odłączeniem od pracy, zaburzenia snu, a także dolegliwości fizyczne. Badani korzystali z różnych strategii radzenia sobie z problemami psychicznymi i emocjonalnymi, ale podkreślają potrzebę systemowych zmian redukujących stres i promujących samopomoc.
– Uważam, że ośrodki, uczelnie i firm prywatnych powinny zwracać większą uwagę na zdrowie psychiczne, bo jesteśmy ludźmi, nie jesteśmy robotami, mamy jedną zdrowie i warto, żeby o nie dbać. Zostawiamy na profilaktykę i działania – wskazuje coach.
fot. iStock – Igor-Kardasov