Polski Portal Morski
Aktualności Ważne

Sprzedaż aut elektrycznych w Niemczech spada

Unia Europejska natomiast zaostrza normy emisji CO₂. Na cyfrowym szczycie motoryzacyjnym rząd i branża próbują znaleźć wspólne wyjście z kryzysu – rozważając dotacje, ulgi, a nawet zmianę klimatycznych celów. Czy jednak naprawdę chodzi o wsparcie innowacji, czy o ochronę starego porządku?

Niemiecka motoryzacja na zakręcie

Jeszcze kilka lat temu niemieckie koncerny motoryzacyjne z optymizmem spoglądały w przyszłość, rozwijając elektryczne modele i szykując się na zaostrzenie norm emisji CO₂. Dziś – choć zyski firm wciąż są wysokie – branża przeżywa poważny wstrząs. Sprzedaż aut elektrycznych od początku roku spadła o 30%. Powód? Miedzy innymi likwidacja rządowych dopłat oraz coraz silniejsza konkurencja z Chin.

Na wirtualnym „Autogipfel” – czyli szczycie motoryzacyjnym – minister gospodarki Robert Habeck spotkał się z przedstawicielami koncernów, związków zawodowych i ekspertami, by wspólnie poszukać dróg wyjścia. I choć nie padły żadne konkretne obietnice, jedno jest pewne: rozmowy będą kontynuowane.

-„Jestem w stałym kontakcie z przemysłem motoryzacyjnym” – zapewniał minister Habeck.

Chińska konkurencja i unijne kary

Największy problem niemieckich producentów to unijne przepisy, które już w 2025 roku wymuszą znaczne ograniczenie emisji – do 93,6 gramów CO₂ na kilometr. Dla porównania: w 2030 roku limit ma spaść do zaledwie 49,5 gramów. Jeśli firmy nie sprzedadzą wystarczająco dużo elektryków, grożą im miliardowe kary.

Producenci alarmują: czasu jest za mało, a sytuacja rynkowa zbyt trudna. Volkswagen i Mercedes apelują więc o złagodzenie celów klimatycznych i przesunięcie rewizji przepisów z 2026 na 2025 rok – by szybciej dopasować je do rzeczywistości.

Problem w tym, że nie wszyscy grają tą samą kartą. BMW informuje, że nie tylko spełnia unijne normy, ale wręcz je przewyższa i nie widzi potrzeby zmian. Volvo także radzi sobie bez narzekania.

Zielone dopłaty 

Jednym z głównych tematów szczytu była też możliwość przywrócenia dopłat do zakupu aut elektrycznych – tzw. „autopremii”. Tego typu wsparcie istniało do końca 2023 roku, lecz zostało nagle wycofane w związku z kryzysem budżetowym. Eksperci wskazują, że to właśnie ten ruch pogłębił kłopoty rynku.

Problem w tym, że z premii korzystali również producenci spoza Niemiec – głównie chińscy, którzy dzięki niskim kosztom produkcji oferują swoje auta znacznie taniej. Dlatego teraz rozważany jest model, jak we Francji – dopłaty tylko dla aut, których produkcja nie przekroczyła określonego śladu węglowego. To oznaczałoby koniec wsparcia dla wielu modeli produkowanych w Azji.

Czy warto złomować sprawne auta?

Drugą opcją wsparcia jest tzw. „Abwrackprämie”, czyli premia za zezłomowanie starego auta spalinowego i zakup elektryka. Tego typu system funkcjonował w Niemczech 15 lat temu, w czasie kryzysu finansowego. Dziś jednak budzi wiele kontrowersji. Krytycy – zarówno politycy, jak i ci, ze świata nauki – podkreślają, że program ten tworzy chaos.  

-„Ówczesny program złomowania nie przyczynił się w żaden sposób do zwiększenia popytu na samochody, poza krótkim przebłyskiem” – przestrzega Ulrich Lange, polityk partii CSU.

-„Gdyby jednak funkcjonalne pojazdy miały zostać wycofane z eksploatacji, ich wartość uległaby zniszczeniu” – dodaje ekonomista Achim Wambach. 

Czy koncerny naprawdę potrzebują pomocy?

Najbardziej zaskakujący w całej dyskusji jest fakt, że producenci aut wcale nie są w finansowym dołku. Wręcz przeciwnie, tylko w latach 2022–2023 sześć największych koncernów motoryzacyjnych w Europie osiągnęło łączne zyski w wysokości 130 miliardów euro. W tym samym czasie ceny surowców do produkcji baterii spadły, a same ogniwa można kupić z dużymi rabatami.

Dlaczego więc elektryki nadal są drogie? Dlaczego ich cena w Europie wzrosła o jedną trzecią, podczas gdy w Chinach spadła o połowę?

Sebastian Bock z organizacji Transport & Environment nie ma wątpliwości: producenci mieli wystarczająco dużo czasu i pieniędzy, by dostosować się do unijnych wymagań. Teraz, jego zdaniem, chcą jedynie wymusić ustępstwa, by móc dalej sprzedawać „brudne” samochody. 

-„Bezczelność tej propozycji jest ciężka do przebicia. Producenci samochodów osiągnęli miliardowe zyski w ciągu ostatnich dwóch lat i mieli wystarczająco dużo czasu, aby przygotować się do celu CO2, który jest znany od 2019 roku” – komentuje Bock. 

Państwo ma nie pomagać, tylko ustawić reguły gry

Z podobną oceną wystąpił Marcel Fratzscher z Niemieckiego Instytutu Badań Ekonomicznych (DIW). Jego zdaniem rząd nie powinien wspierać konkretnych firm, bo ich obecne problemy to efekt własnych decyzji – jak w przypadku Volkswagena, który mimo 18 miliardów euro zysku w 2023 roku szykuje się do zwolnień i zamykania zakładów.

Przyszłość jest elektryczna

Mimo obecnego spowolnienia, organizacja Transport & Environment przewiduje, że już w 2025 roku auta elektryczne będą stanowiły nawet 24% rynku. Pozostaje więc pytanie: czy państwo powinno przyspieszać ten proces dopłatami, czy pozwolić rynkowi działać samodzielnie?

Jedno jest pewne – niemiecka motoryzacja stoi na rozdrożu. A decyzje, które zapadną dziś, mogą na dekady zdefiniować jej przyszłość, nie tylko w Niemczech.

Foto: Pixabay

Zobacz podobne

Port Szczecin obsługuje jednostki typu Panamax

LK

Sezon żeglugowy rozpoczęty. WIR wspiera żeglarzy [WIDEO]

Daria Czaja

Straż Graniczna zatrzymała łódź rybacką z Mrzeżyna. Wykryto rażące uchybienia

Paulina Ledzinska

Zostaw komentarz

Ta strona wykorzystuje pliki cookie, aby poprawić Twoją wygodę. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuję Czytaj więcej

Polityka prywatności i plików cookie