Jak przekazuje port w Hamburgu, już od 2027 będzie oczekiwał, ze wszystkie statki wycieczkowe, które mogą korzystać z zasilania z lądu, będą miały podłączać się do miejskiej sieci. To krok, który ma ograniczyć hałas i emisje w centrum miasta, a jednocześnie postawić Hamburg w roli lidera ekologicznej żeglugi w Europie. Unijne przepisy dotyczące zasilania z lądu wejdą w życie w 2030 roku.
Nowe oblicze europejskich portów
Nowe unijne prawo, które zacznie obowiązywać od 2030 roku, będzie dotyczyło zasilania statków prądem z lądu podczas postoju. Chodzi o tak zwane „shore power”, czyli zasilanie z lądu. To system, który pozwala statkom zacumowanym w porcie podłączać się do sieci elektrycznej na lądzie, zamiast korzystać z własnych silników i generatorów spalinowych.
Jego celem będzie ograniczenie hałasu i emisji spalin w portowych miastach, w których często są one problemem generowanym przez stojące przy nabrzeżach jednostki. Przepisy obejmą zarówno porty obsługujące statki wycieczkowe, jak i towarowe. Ich wdrożenie będzie wymagało inwestycji w infrastrukturę i modernizacji samych statków.
Port, który nie czeka na Brukselę
Unijne przepisy nakazujące portom wyposażenie nabrzeży shore power wejdą w życie dopiero w 2030 roku. Jednak, jak deklaruje port w Hamburgu, jest on na nie przygotowany niemal dekadę wcześniej. Miasto od lat inwestuje w instalacje umożliwiające statkom pobór energii elektrycznej z lądu, zamiast utrzymywać pracę silników na postoju.
Dwa terminale – w Altonie i Steinwerder – już dziś mają do tego pełną infrastrukturę. W przyszłym roku dołączy do nich nowoczesny terminal w HafenCity, gdzie system zostanie zainstalowany i przetestowany. Planowo od 2026 roku wszystkie hamburskie terminale wycieczkowe będą wyposażone w tego rodzaju przyłącza.
Hamburg Port Authority podkreśla, że te inwestycje nie powstały z dnia na dzień. Pierwsze prace nad systemami zasilania z lądu rozpoczęto już ponad dekadę temu. Początkowo na małą skalę, testując rozwiązania na statkach rzecznych. Teraz port ma jedną z najbardziej rozwiniętych sieci tego typu w Europie.
Dlaczego to takie ważne?
Kiedy statek cumuje w porcie, jego silniki wciąż pracują, a przy tym produkują hałas, drgania i spaliny. Te ostatnie są bogate w tlenki siarki i azotu, przez co wyraźnie pogarszają jakość powietrza. Dzięki podłączeniu do miejskiej sieci, napędzanej z udziałem odnawialnych źródeł energii, jednostki mogą całkowicie wyłączyć generatory.
W efekcie nabrzeża pozostają bardziej ciche, a emisja spala zmniejsza się. To oznacza faktyczna poprawę życia mieszkańców portowych miast. Według szacunków władz portu Hamburg, jedno duże przyłączenie statku do shore power może zredukować emisję CO₂ o kilkadziesiąt ton w trakcie jednego postoju.
Aby to było możliwe, statki też musza być przystosowane do odbioru energii z lądu. To oznacza modernizację instalacji pokładowych i uzyskanie odpowiednich certyfikatów.
Już dziś, coraz częściej nowe jednostki otrzymują ten system w standardzie, a starsze są modernizowane podczas remontów.
Hamburg jako przykład dla Europy
Poprzez takie inwestycje Hamburg zyskuje nie tylko czystsze powietrze, ale również przewagę w konkurencji z innymi europejskimi portami. Port staje się miejscem, które dba o środowisko, nie rezygnując przy tym z przychodów z branży rejsowej.
Portowa rewolucja energetyczna ma dwa oblicza. Z jednej strony to faktyczna redukcja emisji i hałasu, a z drugiej – kapitał wizerunkowy, który w epoce zielonej transformacji jest warty tyle, co sam towar. Port w Hamburgu już rozumie, że w nowej erze żeglugi ci, którzy potrafią połączyć rozwój z odpowiedzialnością, stanją się liderami.
Fot. Port w Hamburgu