Pomimo gestów pojednania między Waszyngtonem a Pekinem, relacje handlowe między nimi pogłębiają się w kryzysie. W maju wymiana między największymi gospodarkami świata gwałtownie spadła – pomimo obniżek ceł.
Cła w dół – obroty też
Choć Chiny i USA oficjalnie zmniejszyły wzajemne taryfy celne aż o 115 punktów procentowych, nie przyniosło to oczekiwanych efektów. Wręcz przeciwnie – dane z chińskiej administracji celnej pokazują, że w maju eksport do USA spadł o 34,5%, w porównaniu do tego samego miesiąca w 2024 roku. Import z USA zmniejszył się o 18,1%. To kolejny miesiąc spadków, a już w kwietniu te liczby były niepokojące.
Wspomniane obniżki ceł, ogłoszone w połowie maja, miały być symbolem uspokojenia sytuacji po latach napięć, zapoczątkowanych jeszcze za pierwszej kadencji Donalda Trumpa. Jednak przy stole negocjacyjnym wciąż jest wiele nierozwiązanych spraw.
Surowce i technologie
W centrum sporu są między innymi surowce strategiczne. Chiny są globalnym liderem w przetwarzaniu tak zwanych rzadkich ziem, czyli metali niezbędnych miedzy innymi do produkcji magnesów, baterii czy komponentów dla przemysłu kosmicznego i militarnego. Pekin wprowadził kontrole eksportu na te materiały, co wywołało niepokój w USA.
Z drugiej strony Amerykanie ograniczyli Chińczykom dostęp do kluczowych technologii – jak zaawansowane oprogramowanie do projektowania chipów czy komponenty dla lotnictwa. Chiny są w tym zakresie w dużej mierze uzależnione od importu.
Chiny rosną, ale czy wszędzie?
Choć stosunki z USA przeżywają trudny okres, chiński handel zagraniczny w maju wykazał oznaki poprawy. Eksport wzrósł o 4,8% w porównaniu z majem 2024 roku, choć nieco mniej niż oczekiwali analitycy – prognozy mówiły o około 5%. Import natomiast spadł o 3,4%. Mimo to Państwo Środka odnotowało solidną nadwyżkę handlową – aż 103 miliardy dolarów, czyli około 90 miliardów euro.
Za wzrost eksportu odpowiada między innymi nadprodukcja w niektórych branżach przemysłowych. Ponieważ popyt wewnętrzny wciąż pozostaje słaby, wiele firm kieruje swoje towary za granicę – często po konkurencyjnych cenach. W Chinach konsumenci nadal ostrożnie podchodzą do wydatków, co jest efektem między innymi spadków wartości nieruchomości i niepewności gospodarczej.
Surowce pod kontrolą
Jednym z najbardziej drażliwych punktów w chińsko-amerykańskich relacjach handlowych pozostają ograniczenia eksportowe na rzadkie ziemie i magnesy – surowce kluczowe dla nowoczesnych technologii. Chiny, jako globalny lider w ich przetwarzaniu, kontrolują dostęp do tych materiałów, co rodzi napięcia na rynkach.
Firmy przemysłowe w różnych krajach – zarówno w Azji, Europie, jak i w Stanach Zjednoczonych – czekają na decyzje Pekinu w sprawie przyznawania licencji eksportowych, bez których grożą im przestoje w produkcji. Branże najbardziej narażone to przykładowo motoryzacja, energetyka i sektor high-tech. Coraz częściej mówi się też o potrzebie wprowadzenia szybszych procedur, które mogłyby pozwolić na uniknięcie zakłóceń w globalnych łańcuchach dostaw.
Słaby popyt, silny eksport
Chociaż Chiny nadal eksportują na dużą skalę, ich rynek wewnętrzny pozostaje osłabiony. Konsumpcja jest niska – ludzie mniej wydają, więcej oszczędzają. Powodem są między innymi problemy na rynku nieruchomości. Wiele osób zainwestowało oszczędności w mieszkania, które dziś straciły na wartości. To przekłada się na ograniczoną skłonność do zakupów i hamuje rozwój usług i sprzedaży detalicznej.
Chińska polityka przemysłowa doprowadziła równocześnie do nadprodukcji w wielu sektorach – w efekcie kraj musi eksportować nadwyżki często po zaniżonych cenach. Taka strategia może wywołać nowe tarcia handlowe – nie tylko z USA, ale i z Europą.
Handel jako pole bitwy
Obecna sytuacja pokazuje, że obniżenie ceł może nie wystarczyć, do naprawienia relacji gospodarczych tych dwóch państw. Konflikt o surowce, technologie i wpływy trwa – rozgrywa się nie tylko w statystykach eksportu i importu, ale także na arenie dyplomatycznej.
Z jednej strony Pekin próbuje pokazać siłę gospodarczą, z drugiej – jego gospodarka zmaga się z wewnętrznymi problemami. Dla innych krajów to trudny moment – muszą lawirować między współpracą gospodarczą a rosnącym ryzykiem geopolitycznym.
fot. iStock / WD Stuart