W Świnoujściu zakończono budowę pierwszego w Polsce portu instalacyjnego dla morskich farm wiatrowych – lada moment przyjmie pierwszych klientów. To jeden z najważniejszych elementów zaplecza offshore, który będzie służył nie tylko projektom Grupy Orlen, ale i całemu rozwijającemu się rynkowi energetyki morskiej w Polsce.
O tym, co dokładnie dzieje się na Bałtyku, które projekty ruszają w województwie zachodniopomorskim i jak polskie firmy mogą odnaleźć się w nowej, strategicznej branży, rozmawiamy z Januszem Bilem, prezesem Orlen Neptun – spółki odpowiedzialnej za rozwój offshore wind w Grupie Orlen.
Polska Morska: Na początek proszę powiedzieć, czym dokładnie zajmuje się Orlen Neptun i gdzie w tej całej układance znajduje się projekt Baltic East? No i na jakim jesteście dziś etapie?
Janusz Bil: Orlen Neptun to spółka w całości należąca do Orlen S.A. Jesteśmy linią biznesową odpowiedzialną za rozwój morskich farm wiatrowych w tzw. drugiej fazie rozwoju offshore w Polsce. Obecnie mamy pięć koncesji lokalizacyjnych na Bałtyku – czyli pięć obszarów, na których można w przyszłości budować farmy wiatrowe. Jedną z tych koncesji jest Baltic East, położona na wysokości Łeby. Co ważne – przylega ona do naszego pierwszego, już realizowanego projektu – Baltic Power, który budujemy wspólnie z kanadyjską firmą Northland Power. Baltic Power jest już w fazie budowy, natomiast Baltic East to projekt o mocy rzędu 800–900 megawatów. Taka farma może zasilić nawet 1,5 miliona gospodarstw domowych. W tym roku – planujemy to na grudzień – Baltic East będzie startować w aukcji offshore. Jeśli ją wygramy, będziemy mieć siedem lat na zbudowanie tej farmy, co oznacza wejście w fazę budowy około 2030 roku i rozpoczęcie produkcji energii około 2032.
PM: A co z pozostałymi projektami? Z tego, co wiemy, większość jest zlokalizowana na zachodnim wybrzeżu.
JB: Zgadza się. Cztery pozostałe koncesje mamy na wysokości Kołobrzegu, a więc w województwie zachodniopomorskim. Te inwestycje są zaplanowane na kolejne lata – ich realizacja to raczej przyszła dekada. Mówimy o perspektywie sięgającej 2040 roku.
PM: Zostajemy na zachodnim Pomorzu. Powstaje tam przecież port instalacyjny – jeden z ważniejszych elementów całej tej układanki. Można powiedzieć, że region staje się dziś waszym centrum operacyjnym?
JB: Zdecydowanie tak. Naszą flagową inwestycją w województwie zachodniopomorskim jest port instalacyjny morskich farm wiatrowych w Świnoujściu. To projekt realizowany wspólnie z Zarządem Morskich Portów Szczecin i Świnoujście. Port jest już gotowy – zakończyliśmy budowę i lada moment przyjmiemy pierwszych klientów. Port znajduje się po zachodniej stronie Świnoujścia. My jako Orlen Neptun dzierżawimy tam teren. Zarząd Portów odpowiadał za część hydrotechniczną – nabrzeża – a my zbudowaliśmy zaplecze operacyjne, czyli plac składowy o powierzchni około 20 hektarów, wraz z budynkami administracyjnymi i gospodarczymi. To będzie miejsce, z którego wyruszać będą instalacje farm – zarówno naszych, jak i innych inwestorów.
PM: Skoro infrastruktura już jest, to kiedy przełoży się to na konkretne efekty gospodarcze? Mówię tu o miejscach pracy, inwestycjach, realnej obecności offshore w regionie.
JB: To już się dzieje. W porcie Świnoujście zatrudniliśmy już 12 osób. W momencie, kiedy rozpoczną się operacje instalacyjne – ta liczba może wzrosnąć nawet do setki. Warto pamiętać, że farma wiatrowa to nie tylko jej budowa. Pracuje przez 20-25 lat, wymaga stałego serwisowania, zaplecza technicznego, ludzi, statków. A to oznacza trwałe miejsca pracy w regionie. Już teraz w województwie powstają zakłady produkujące komponenty – gondole, wieże turbin. Ten rozwój dopiero nabiera rozpędu.
PM: Skoro już mówimy o rozwoju i partnerstwach – jak wygląda wasza współpraca z Zarządem Morskich Portów w Szczecinie i Świnoujściu?
JB: Bardzo dobrze. Podział ról był klarowny, każdy zrealizował swoją część. Współpraca przebiega sprawnie, port jest gotowy, my jesteśmy gotowi – teraz czas na operacje.
PM: Na Kongresie Morskim padły słowa premiera Donalda Tuska o potrzebie „repolonizacji” gospodarki i wzmacniania pozycji polskich firm. Czy to realny kierunek również w offshore, który – jak wiemy – zdominowany jest dziś przez europejskich gigantów?
JB: To mocny przekaz polityczny, który jako spółka Skarbu Państwa traktujemy poważnie. Ale w kontekście offshore w Polsce nie mówimy o repolonizacji – bo tego nigdy wcześniej nie było – mówimy raczej o polonizacji, czyli o budowaniu od zera polskiego łańcucha dostaw. To zupełnie nowa branża. Potrzebujemy narzędzi regulacyjnych, wsparcia systemowego, które pozwoli polskim firmom wejść do tego sektora. Bo wiele z nich nie ma jeszcze doświadczenia. A morskie farmy wiatrowe to bardzo złożone projekty – wymagające kompetencji technicznych, finansowych, logistycznych. Naszą rolą jako dewelopera będzie pomagać tym firmom w zdobywaniu kwalifikacji i budowaniu pozycji w tej branży.
PM: Ostatnie pytanie – czy Bałtyk ma jeszcze przestrzeń do rozwoju offshore wind? Czy to już wszystko?
JB: Zdecydowanie nie. W pierwszej fazie rozwoju offshore w Polsce mieliśmy siedem projektów o łącznej mocy 6 GW. W drugiej fazie – 10 nowych koncesji o mocy 18 GW. A mówi się, że potencjał Bałtyku to nawet 33 GW. Dla porównania – gdyby te 18 GW działało już dziś, zaspokoiłyby około 40% obecnej produkcji energii elektrycznej w Polsce. To niemal całe zapotrzebowanie wszystkich gospodarstw domowych w kraju. Ale zanim to się wydarzy, musimy jeszcze wykonać ogrom pracy.
fot: envato.elements