Podczas II wojny światowej niemiecka machina wojenna intensywnie pracowała nad stworzeniem nowych, przełomowych technologii, które miały zapewnić przewagę na froncie. Jednym z takich projektów była torpeda, której prototyp opracowano w tajnych laboratoriach zlokalizowanych na terenie dzisiejszej Gdyni. Dziś, jedynym widocznym śladem po tych ambitnych planach są ruiny torpedowni w Babich Dołach, które wciąż przypominają o mrocznych czasach okupacji.
Powstanie i rola tajnej bazy
W 1940 roku, na północ od okupowanej Gdyni, Niemcy rozpoczęli budowę zakładu badawczego oraz poligonu do testowania torped lotniczych. Lokalizacja nad Zatoką Gdańską nie była przypadkowa – wody w tym miejscu są wyjątkowo przejrzyste, co ułatwiało obserwację toru pocisków, a dodatkowo miejsce znajdowało się poza zasięgiem alianckich bombowców, które mogłyby zagrozić projektowi.
Kompleks w Babich Dołach składał się z lotniska, magazynów, montowni, laboratoriów oraz torpedowni, a jego głównym zadaniem było testowanie torped, które miały być zrzucane z niemieckich samolotów. Luftwaffe, niemieckie lotnictwo wojskowe, było mocno zaangażowane w te prace, mimo że Niemcom nie udało się wprowadzić do służby lotniskowców. Specjalnie przystosowane torpedy musiały być odporne na uderzenia o wodę przy zrzucie z dużej wysokości i przy znacznych prędkościach, a jednocześnie zachować odpowiednią lekkość i siłę rażenia.
Testy i rozwój technologii
Z lotniska w Babich Dołach, gdzie dziś znajduje się baza Marynarki Wojennej RP, codziennie startowały samoloty Luftwaffe, które zrzucały do Zatoki Gdańskiej dziesiątki torped. Były one również wystrzeliwane z dwóch wyrzutni zlokalizowanych po bokach torpedowni. Cały proces testowania był monitorowany z wieży obserwacyjnej, a torpedy po zakończeniu swojego biegu były wyławiane z wody przez jednostki pomocnicze.
Podczas tych testów Niemcy opracowali torpedę F5B, przystosowaną do zrzutów z samolotów lecących z prędkością około 250 km/h z wysokości do 40 metrów. Wyprodukowano ponad 2 tysiące sztuk tych torped, które były wykorzystywane przez Luftwaffe. Pod koniec wojny do torped wprowadzono mechanizm samonaprowadzający, a także stworzono prototyp torpedy z napędem rakietowym.
Powojenne losy torpedowni
Po zakończeniu wojny większość wyposażenia zakładu w Babich Dołach została wywieziona do ZSRR. Teren byłej bazy został przejęty przez polską Marynarkę Wojenną, jednak torpedownia, położona na morzu, została opuszczona. Przez lata służyła jedynie jako poligon dla wojskowych ćwiczeń lotniczych, saperów, nurków oraz komandosów. Pomost łączący ją z brzegiem został zniszczony jeszcze podczas wojny, a sama torpedownia popadała w coraz większą ruinę.
Dzisiaj – ruiny i filmowa legenda
Torpedownia w Babich Dołach, mimo swojego zapomnianego stanu, stała się tłem dla kilku filmów i seriali, takich jak „Czterej pancerni i pies” czy „Kryminalni”. Jednak betonowa konstrukcja jest coraz bardziej niszczona przez działanie morskiej wody i wiatru. Dach torpedowni został zniszczony podczas ćwiczeń lotniczych, a jedna ze ścian zawaliła się podczas wichury. Całkowite zawalenie pozostałych części budynku wydaje się być tylko kwestią czasu.
Obecnie torpedownia w Babich Dołach stoi opuszczona i zaniedbana. Mimo swojej niezwykłej historii, nie znalazła się żadna instytucja ani organizacja, która chciałaby przejąć odpowiedzialność za jej dalsze losy. Betonowa ruina, która miała być częścią „cudownej broni” Hitlera, powoli znika z krajobrazu, pozostając jedynie w pamięci tych, którzy znają jej historię.
źródło Polska Morska z mediów/ fot. Wikipedia, Filip Wojciechowski – Praca własna, CC BY 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=61907935