Polski Portal Morski
Aktualności Historia

Krzysztof Baranowski. Pierwszy Polak, który dwa razy samotnie opłynął kulę ziemską

Strach jest nieustanny. Samotna żegluga to jest taka jazda po bandzie, jeden zły krok i człowieka nie ma – mówił w audycji Polskiego Radia Krzysztof Baranowski, żeglarz, dziennikarz, autor książek i filmów dokumentalnych, twórca Szkoły pod Żaglami, pierwszy Polak, który dwukrotnie w samotności opłynął glob. 

Żeglarzem został z lenistwa.
– Dziadek zabierał mnie na kajaki po Odrze. Zauważyłem, że my wiosłujemy i się męczymy, a żeglarze nic nie robią, siedzą na burcie, a i tak płyną szybciej od nas. Wtedy uznałem, że zapiszę się do klubu żeglarskiego – wspominał Krzysztof Baranowski.

Do objęcia odpowiedzialnej funkcji kapitana zmotywowała go natomiast niechęć do przebywania w pokładowej kuchni.

– Co jakiś czas na każdego członka załogi wypadało gotowanie, czego bardzo chciałem uniknąć, ale się nie dało. Jedyną osobą tradycyjnie zwolnioną z tego obowiązku był kapitan. Postanowiłem więc, że zostanę kapitanem po to, żeby nie musieć gotować. Jak pomyślałem, tak zrobiłem – tłumaczył żeglarz.

Pierwszy samotny rejs

Krzysztof Baranowski urodził się 26 czerwca 1938 roku we Lwowie. Po II wojnie jego rodzina zamieszkała we Wrocławiu. To właśnie w tym mieście położonym nad Odrą zaczęła się jego przygoda z żeglarstwem. Tam w wieku 15 lat wstąpił do akademickiego klubu żeglarskiego.

Po ukończeniu Politechniki Wrocławskiej z tytułem inżyniera łączności, Krzysztof Baranowski przeprowadził się do Warszawy, gdzie ukończył studium dziennikarskie na Uniwersytecie Warszawskim. Jako dziennikarz w połowie lat 60. udał się w naukową wyprawę do Ameryki Południowej na jachcie „Śmiały”.

Wyprawa ta zbiegła się w czasie z rejsem Leonida Teligi, który jako pierwszy Polak opłynął samotnie kulę ziemską. W głowie Krzysztofa Baranowskiego zaczęła kiełkować myśl, aby uczynić to samo. Nie chciał jednak jak Teliga płynąć łatwiejszą trasą na zachód, ale udać się w przeciwnym kierunku, drogą o wiele trudniejszą, przebiegającą m.in. przez mroźny Ocean Południowy.

Przedsmakiem wielkiej wielomiesięcznej wyprawy były transatlantyckie regaty OSTAR, których trasa wiodła z angielskiego Plymouth do miasta Newport w Stanach Zjednoczonych. Krzysztof Baranowski odbył je na przygotowanym do walki z sztormową pogodą jachcie „Polonez”.

– Regaty te zgodnie z planem miały być tylko sprawdzianem czy się nie wystraszę, czy jacht jest odpowiedni. Specjalnie wybrałem trudną trasę północną między górami lodowymi – mówił żeglarz w audycji Polskiego Radia.

Próba jachtu i charakteru kapitana przebiegła pomyślnie. Krzysztof Baranowski dopłynął do Newport po trzydziestu dniach drogi w czerwcu 1972 roku. Z wybrzeża Stanów Zjednoczonych wyruszył w dalszą wypraw dokoła świata, przez Kapsztad w RPA, Hobart na Tasmanii i Falklandy z powrotem do Plymouth. Do portu, z którego wyruszał w daleką drogę dotarł w czerwcu 1973 roku.

W Anglii i w Polsce, do której dopłynął niedługo później, witany był jak bohater. W Szczecinie na spotkanie z wpływającym do portu żeglarzem przybyło nawet 120 tys. ludzi.

Drogą ryczących czterdziestek

Krzysztof Baranowski został pierwszym Polakiem i dopiero dziewiątym żeglarzem w historii świata, który opłynął samotnie kulę ziemską trasą prowadzącą na wschód przez Ocean Południowy.

– Trasa ta zwana jest „ryczącymi czterdziestkami” lub „wyjącymi pięćdziesiątkami”. Liczby pochodzą od południowych szerokości geograficznych, a „ryczące” i „wyjące” ze względu na wybitnie sztormową pogodę – wyjaśniał żeglarz.

Zdaniem gościa radiowej audycji od silnych wiatrów gorsze są fale.

– Fala jest jak wzgórze. W dolinie fali człowiek ma wrażenie, że znajduje się wśród gór. Tak jakby był w Zakopanem, a Tatry nagle ruszyły jako woda – mówił.

Problem robi się poważniejszy, gdy wraz z przesuwaniem się niżu wiatr zacznie wiać w innym kierunku. Wtedy fale zderzają się ze sobą i tworzą bardzo niebezpieczne pionowe ściany wody.

– Gdy nocowałem na lądzie w Australii, do której dotarłem z wielkim trudem, obudziłem się z krzykiem. Miałem przed oczami falę z białym wierzchołkiem, która zaraz się zwali, a jacht nie słucha steru. Budzę się i trzymam w rękach kaloryfer, którym próbuję sterować. To są takie przeżycia, że to się śni. I śni mi się to co jakiś czas – opowiadał Krzysztof Baranowski.

Dokoła świata po raz drugi

Jak mówił w audycji Polskiego Radia Krzysztof Baranowski długim samotnym podróżom towarzyszy tęsknota za rodziną. Na lądzie zaś żeglarz marzy o tym, żeby wrócić na morze. Stąd właśnie zrodził się pomysł, aby okrążyć świat ponownie.

– Zapomniałem o strachu, który mi wtedy towarzyszył i pomyślałem, że dobrze by było popłynąć jeszcze raz, bo to jest takie wspaniałe uczucie – opowiadał gość radiowej audycji.

Tym razem jednak Krzysztof Baranowski obrał trasę w kierunku zachodnim – przez Kanał Panamski, Wyspy Towarzystwa, Cieśninę Torresa, Ocean Indyjski, Morze Czerwone i Morze Śródziemne. Drugi samotny rejs dokoła świata polski żeglarz odbył w latach 1999-2000, mając ponad 60 lat. Uczynił to jako pierwszy Polak w historii. 

***

Krzysztof Baranowski zainicjował projekt Szkoła pod Żaglami, który łączy naukę żeglowania z realizacją szkolnego programu nauczania. Jest autorem kilkudziesięciu książek i filmów dokumentalnych, a także przyczynił się do realizacji budowy żaglowców „Polonez”, „Pogoria” i „Fryderyk Chopin”.

źródło/fot: polskieradio.pl, Foto: Forum

Zobacz podobne

Port Szczecin obsługuje jednostki typu Panamax

LK

Sezon żeglugowy rozpoczęty. WIR wspiera żeglarzy [WIDEO]

Daria Czaja

Straż Graniczna zatrzymała łódź rybacką z Mrzeżyna. Wykryto rażące uchybienia

Paulina Ledzinska

Zostaw komentarz

Ta strona wykorzystuje pliki cookie, aby poprawić Twoją wygodę. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuję Czytaj więcej

Polityka prywatności i plików cookie