Jak donosi Global Times, chińska linia kontenerowa Sea Legend uruchamia nową trasę żeglugową — przez Ocean Arktyczny do Europy. Rejs ma być prawie dwukrotnie szybszy niż dotychczasowe połączenia i trwać 18 dni. Eksperci ostrzegają: zyski czasowe mogą wiązać się z zagrożeniem dla środowiska.
Krótsza droga, większe ambicje
Jeszcze do niedawna kontenerowce płynące z Chin do Europy okrążały Przylądek Dobrej Nadziei w Afryce — taka podróż trwała ponad 40 dni. Teraz sytuacja wygląda inaczej – kontenerowiec „Istanbul Bridge”, obsługiwany przez kontrolowaną przez Chiny linię Sea Legend, 24 września wyruszył z portu Ningbo Zhoushan i płynie przez Północną Drogę Morską w Arktyce. Rejs ma potrwać niespełna trzy tygodnie. Według informacji Global Times, jednostka powinna zawinąć do brytyjskiego portu Felixstowe 10 października.
Chińskie media państwowe informują, że jest to pierwsze bezpośrednie połączenie kontenerowe między Chinami a Europą przez Arktykę.
Ocieplenie klimatu zmienia mapę żeglugi
Nowy szlak nie byłby możliwy bez zachodzących zmian w klimacie. W ciągu ostatnich czterech dekad Arktyka ociepliła się około cztery razy szybciej niż reszta świata. Skutkiem jest drastyczne kurczenie się pokrywy lodowej i pojawienie się sezonowych „okienek”, w czasie których statki mogą bezpieczniej żeglować przez północne morza.
Z perspektywy armatorów to ogromna szansa. Krótszy rejs oznacza mniejsze zużycie paliwa i niższe koszty. Port Ningbo Zhoushan szacuje, że podróż przez Arktykę pozwoli na ograniczenie emisji dwutlenku węgla nawet o 50%.
Ekologia kontra interesy
Jednak nie wszyscy patrzą na to z entuzjazmem. Eksperci ostrzegają, że większy ruch w Arktyce może zaburzyć delikatne ekosystemy: zagrozić morskim ssakom i podnieść ryzyko katastrof w ekstremalnych warunkach pogodowych. Infrastruktura pomocnicza – porty, stacje ratunkowe czy systemy nawigacyjne – wciąż jest tam ograniczona.
Eksperci, przywoływani przez agencję Reuters podkreślają, że krótsze rejsy mogą zmniejszyć zużycie paliwa i ograniczyć emisję CO₂ na trasie. Jednak jednocześnie zwiększony ruch statków w Arktyce wiąże się z poważnym ryzykiem dla środowiska, w tym dla morskich ssaków. Może stwarzać dodatkowe zagrożenia związane z ekstremalną pogodą i ograniczoną infrastrukturą wsparcia.
Nowy rekord
Do tej pory najszybsze połączenie ekspresowe między Chinami a Europą wynosiło 26 dni – z Ningbo Zhoushan do niemieckiego Wilhelmshaven. Zostało uruchomione dopiero w ubiegłym roku. Teraz Sea Legend stawia poprzeczkę jeszcze wyżej, skracając czas transportu o kolejne osiem dni.
Dla europejskich importerów i chińskich eksporterów może to oznaczać przełom – towary będą docierać na kontynent szybciej, taniej i z mniejszym śladem węglowym.
Arktyka – szansa czy pole konfliktu?
Według doniesień Global Times najwięcej uwagi poświęca się potencjalnym korzyściom gospodarczym nowej trasy. W tle pozostają jednak pytania o konsekwencje jej otwarcia. Skrócenie szlaków żeglugowych oznacza nie tylko szybszy handel i oszczędności dla firm, ale także nowe wyzwania natury geopolitycznej. Od kwestii bezpieczeństwa dostaw po rosnące znaczenie regionu arktycznego, bogatego w surowce i strategiczne położenie.
Rejs, który zapisze się w historii
Rejs „Istanbul Bridge” będzie uważnie śledzony przez branżę i opinię publiczną. Jeśli się powiedzie, może rozpocząć erę nowych, arktycznych „autostrad” morskich. Jednak równie prawdopodobnym jest, że sukces w handlu przełoży się na nowe dylematy związane z ochroną klimatu i środowiska.
Pewne jest, że skrócenie podróży z ponad 40 do 18 dni to sygnał, że globalne ocieplenie zmienia mapę świata szybciej, niż wielu chciałoby przyznać.
Fot. Ningbo Zhoushan Port