Polska przygotowuje aktualizację prawa dotyczącego działań na morzu. Nowelizacja ustawy o obronie ojczyzny ma dać dowódcom okrętów wojennych uprawnienia podobne do Straży Granicznej – kontrola, eskorta i boarding.
— Okręty marynarki wojennej nie są bezsilne, ale ich uprawnienia są niewystarczające. Nowelizacja przewiduje nadanie dowódcom takich samych uprawnień jak Straży Granicznej, co pozwoli im działać szybciej i pewniej w sytuacjach kryzysowych na Bałtyku – podkreśla kontradmirał rez. Krzysztof Zdonek.
Hybrydowa wojna na Bałtyku
Od początku wojny rosyjsko-ukraińskiej, Bałtyk jest miejscem działań hybrydowych. Dochodzi do uszkodzeń kabli, rurociągów, zakłóceń sygnału GPS. Obserwowane są podejrzane manewry statków w pobliżu infrastruktury krytycznej.
— Toczy się wojna hybrydowa na Bałtyku. Co rusz pojawiają się nowe incydenty, które pokazują, jak wrażliwa jest podwodna infrastruktura. Mieliśmy uszkodzenia kabli energetycznych łączących Polskę ze Szwecją, problemy z rurociągami czy statki manewrujące nad gazociągami. Do tego dochodzą stałe zakłócenia sygnału GPS, które wpływają nawet na bezpieczeństwo lotów. To wszystko jasno pokazuje, jak ważna jest kontrola morza i utrzymanie bezpiecznych szlaków komunikacyjnych – mówi Zdonek.

Luka w prawie
Obecnie marynarka wojenna może działać jedynie na podstawie ustawy o zarządzaniu kryzysowym. To przepisy pisane z myślą o sytuacjach lądowych. Na morzu sprawdzają się słabo.
— Dowódcy czują się niepewnie, bo nie mają jasnych narzędzi prawnych. Okręty wojenne mogą reagować tylko w ograniczonym zakresie, a każda decyzja obarczona jest ryzykiem podważenia. Nowe przepisy pozwolą im podejmować działania zgodnie z prawem i bez wahania reagować na zagrożenia. To zwiększy bezpieczeństwo na naszych wodach terytorialnych i w wyłącznej strefie ekonomicznej, gdzie znajduje się większość infrastruktury krytycznej. Bez jasnych regulacji nie da się skutecznie chronić rurociągów, kabli czy farm wiatrowych – tłumaczy kontradmirał.
Planowana nowelizacja ma umożliwić marynarce zatrzymywanie, kontrolę i eskortowanie jednostek, które budzą podejrzenia.
— Chodzi o to, by marynarka mogła reagować tak jak Straż Graniczna, a nawet szerzej – mieć prawo do boardingu i działań wobec statków, które wykonują prowokacyjne manewry przy naszej infrastrukturze. Dziś te kompetencje mają tylko funkcjonariusze Straży Granicznej, a sytuacja na Bałtyku wymaga, by podobne uprawnienia mieli także dowódcy okrętów. Boarding to nie akcja sił specjalnych, ale procedura zgodna z prawem międzynarodowym, która pozwala sprawdzić jednostkę i zapobiec sabotażowi. Takie rozwiązania są już stosowane w NATO i musimy je wprowadzić także u nas – zaznacza Zdonek.

Prawo do użycia siły
Zmiany obejmują także zasady użycia broni. Dowódcy zyskają możliwość otwarcia ognia w przypadku zagrożenia okrętu lub jednostki sojuszniczej.
— To bardzo poważne prawo, ale konieczne w obecnej sytuacji. Dowódca będzie mógł reagować nie tylko na rakiety, ale także na samoloty i drony, które naruszają przestrzeń powietrzną i realnie zagrażają bezpieczeństwu okrętu. Do tej pory marynarka mogła działać tylko w ramach samoobrony i często brakowało podstaw prawnych do podjęcia szybkiej decyzji. Nowe przepisy jasno określą, że dowódca ma prawo otworzyć ogień, jeśli uzna, że zagrożenie jest realne. To daje marynarce zupełnie nowe możliwości i eliminuje poczucie niepewności prawnej, które do tej pory towarzyszyło działaniom na morzu – dodaje.
Modernizacja i nowe zadania
Nowelizacja prawa ma iść w parze z rozbudową floty. Do służby wchodzą niszczyciele min typu Kormoran. Trwają prace nad fregatami Miecznik, które będą osłaniać polskie wybrzeże.
— Fregata może pełnić rolę parasola ochronnego nad bazami morskimi. Jedna w Zatoce Pomorskiej, druga w Zatoce Gdańskiej i praktycznie całe polskie wybrzeże jest pod osłoną. To nowoczesne jednostki wielozadaniowe, zdolne do walki na wodzie, pod wodą i w powietrzu. Dzięki nowym regulacjom prawnym ich dowódcy będą mogli w pełni wykorzystać potencjał uzbrojenia, reagować natychmiast i nie czekać na długotrwałe procedury. Bez zmian w prawie te fregaty byłyby jak uwiązane – gotowe technicznie, ale ograniczone formalnie – mówi kontradmirał rez. Krzysztof Zdonek.
Marynarka przygotowuje się także do programu Orka, czyli zakupu nowych okrętów podwodnych. Rozwijane są również systemy bezzałogowe, zdolne do patrolowania i ochrony podwodnej infrastruktury krytycznej.
— Okręty podwodne to skarb marynarki, bo zapewniają skrytość i wiedzę o tym, co dzieje się na dnie morza. To wiedza przekładająca się na realne decyzje o ochronie gazociągów, kabli czy farm wiatrowych. Bezzałogowe systemy morskie i powietrzne będą wsparciem w patrolowaniu i monitorowaniu infrastruktury krytycznej. Ale same technologie to za mało – muszą być oparte na jasnych i nowoczesnych regulacjach prawnych, które pozwolą dowódcom reagować bez wahania. Modernizacja floty i nowelizacja prawa to dwa elementy tej samej układanki – podsumowuje Zdonek.
fot: Polska Morska