Mały wyspiarski kraj na Pacyfiku tonie. Mieszkańcom Tuvalu grozi utrata całej ojczyzny, jednak otrzymali nadzieję z Australii — specjalne wizy klimatyczne. Czy 280 miejsc rocznie wystarczy, by uratować 10 tysięcy istnień?
Państwo na granicy przetrwania
Tuvalu to maleńki kraj położony na południowym Pacyfiku, który liczy zaledwie 11 tysięcy mieszkańców. Linia między morzem a lądem jest tam ledwo widoczna, a każda burza może oznaczać kolejną powódź. Stolica kraju — Funafuti — zbudowana jest na wąskim pasie lądu, otoczona z jednej strony laguną, z drugiej otwartym Pacyfikiem.
Z powodu zmian klimatu poziom wód wokół Tuvalu bezustannie rośnie. Połowa populacji żyje w ciągłym strachu przed kolejną powodzią. Naukowcy ostrzegają, że w ciągu najbliższych 35 lat Tuvalu może całkowicie zniknąć pod wodą. A to oznacza, że cały naród stanie się bezpaństwowy. Problem tego małego państwa jest globalny.

Falepili Union – nadzieja z Australii
W obliczu katastrofy Australia postanowiła działać. W listopadzie 2023 roku podpisała z Tuvalu „Unie Falepii”, czyli umowę, która przewiduje między innymi wydawanie specjalnych wiz klimatycznych. Od 2025 roku każdego roku 280 mieszkańców Tuvalu będzie mogło osiedlić się w Australii, bez obowiązku posiadania pracy czy studiowania.
Umowa zakłada, że nawet jeśli Tuvalu stałoby się niezamieszkalne, jego państwowość i tożsamość miałyby zostać zachowane. Obywatele mają mieć swobodę podróżowania między Australią a Tuvalu, a w razie katastrof naturalnych czy zagrożeń militarnych – pomoc ze strony australijskiego rządu. To nie tylko zwykła emigracja, to plan awaryjny dla narodu, który może utracić swój dom.
Nie każdy może wyjechać – nie każdy chce
Wiza to przepustka do bezpieczniejszego życia, jednak nie każdy z niej skorzysta. Wśród ponad 3000 osób, które już złożyły wnioski, nie brakuje takich, którzy będą musieli czekać nawet 10 lat na decyzję. Limit wynosi 280 miejsc rocznie. Do programu kwalifikują się wyłącznie osoby pełnoletnie z obywatelstwem Tuvalu.
— „Dla niektórych osób jest to sposób na zapewnienie swoim dzieciom dobrej edukacji w Australii, dla innych sposób na znalezienie pracy, która pozwoli im wysyłać pieniądze do domu” — wyjaśnia Jane McAdam, ekspertka w dziedzinie prawa uchodźczego.
Wiza dostępna jest również dla osób z niepełnosprawnościami, chorobami przewlekłymi i specjalnymi potrzebami, co wyróżnia ją na tle wielu innych australijskich programów migracyjnych.
Klimatyczni migranci z godnością
Nowe wizy nie bez powodu nie dają statusu uchodźcy — obywatele Tuvalu nimi nie są. Klimatyczne migracje wciąż nie są oficjalnie uznane w międzynarodowym prawie. Jednak Australijski Sąd Najwyższy już 30 lat temu stwierdził, że ucieczka przed klęską żywiołową nie czyni z nikogo uchodźcy.
Takie podejście skutkuje dramatycznymi konsekwencjami. W 2022 roku sąd w Nowej Zelandii odrzucił wniosek głuchego mężczyzny z Tuvalu, który twierdził, że podczas katastrofy nie usłyszy syren ewakuacyjnych. Nie został on uznany przez sąd za osobę zagrożoną, w sensie prawnym.
Nowa umowa nie mówi o „uchodźcach”, ale o „klimatycznej mobilności” – możliwości, by dobrowolnie i na własnych warunkach opuścić miejsce zagrożone przez katastrofę.
Przykład dla świata?
Tuvalu nie jest wyjątkiem. Inne wyspiarskie kraje, takie jak Malediwy, Kiribati czy Wyspy Marshalla, także stoją w obliczu podobnego losu. Stany Zjednoczone już jakiś czas temu zawarły z niektórymi z tych państw umowy o wolnym przemieszczaniu się. Jednak dostęp do świadczeń społecznych w USA bywa tam ograniczony, a migranci często żyją na granicy ubóstwa.
Również w Afryce zaczęto opracowywać wspólne działania na rzecz klimatycznych migrantów. W 2023 roku jedenastu afrykańskich ministrów podpisało Deklarację z Kampali, zobowiązując się do wsparcia osób przemieszczających się z powodów klimatycznych.
Tymczasem największe migracje klimatyczne na świecie mają miejsce właśnie w regionie Pacyfiku. Między 2008 a 2018 rokiem aż 80% takich przesiedleń dotyczyło właśnie tego obszaru.

Co dalej z Tuvalu?
Mimo dostępnych wiz, większość mieszkańców Tuvalu nie chce opuszczać swojego kraju.
— „Ludzie chcą zostać u siebie. Musimy im pomóc tak się dostosować, żeby mogli tam zostać” — komentuje Kamal Amakrane, z Centrum Mobilności Klimatycznej ONZ.
Falepili Union to jasny to sygnał. Zamiast czekać na katastrofę, można działać wcześniej. Dzięki temu nawet jeśli Tuvalu zniknie z mapy, jego mieszkańcy nie muszą zniknąć razem z nim.
Foto: U.S. Department of State