Polskie stocznie mają przed sobą intensywne lata. Realizują zamówienia na nowe okręty, ale brakuje wykwalifikowanych pracowników. Przedstawiciele przemysłu apelują o wsparcie szkolnictwa technicznego.
Polski przemysł stoczniowy notuje dynamiczne ożywienie. Stocznie w Gdyni i Gdańsku budują nowe okręty dla Marynarki Wojennej RP, a liczba zamówień przekracza możliwości kadrowe firm. Prezes PGZ Stoczni Wojennej Marcin Ryngwelski uważa, że zawód stoczniowca przeżywa obecnie renesans, a zapotrzebowanie na specjalistów stale rośnie.
— Chcemy pokazać, że zawód stoczniowca przeżywa obecnie renesans, że coraz więcej młodych ludzi garnie się do tego zawodu. Mamy mnóstwo zamówień m.in. na okręty dla Marynarki Wojennej, a nie mamy fachowców. Dlatego chcemy się pokazać, ale też wystosować jasny apel do włodarzy, żeby myśleli o szkołach technicznych, ponieważ będziemy bardzo potrzebować fachowców w przyszłości –mówił Ryngwelski podczas obchodów Dnia Stoczniowca i Marynarki Wojennej w Gdyni.
Prezes PGZ Stoczni Wojennej, poinformował, że spółka wraz ze Stocznią Remontową Shipbuilding buduje obecnie dziewięć nowych okrętów.
— To są trzy fregaty wielozadaniowe, to jest okręt ratowniczy, to są niszczyciele min i okręty rozpoznania radioelektronicznego. Tej pracy jest bardzo dużo, aż do 2032 roku. To nie koniec, bo marynarka wojenna w najbliższym czasie musi wymienić kolejne okręty, więc przez najbliższe 10–15 lat tych okrętów będzie bardzo dużo do zbudowania – zaznaczył.
Branża stoczniowa, przez lata zmagająca się z problemami finansowymi i utratą znaczenia, stopniowo odzyskuje pozycję w krajowej gospodarce. Przedstawiciele sektora liczą na systemowe wsparcie w zakresie kształcenia zawodowego, które ma umożliwić przygotowanie kolejnych pokoleń stoczniowców
fot: ilustracyjne, envato.elements