Rebelianci Houthi trafili rakietą balistyczną w tankowiec na Morzu Czerwonym, uszkadzając pływający pod banderą Panamy statek należący do Grecji podczas ostatniego ataku – informowało trzymające straż w tym regionie świata dowództwo Stanów Zjednoczonych. Atak ten ma związek z wojną Izrael-Hamas w Strefie Gazy.
Chociaż Houthi nie przyznali się od razu do ataku, ogłosili, że zestrzelili nad Jemenem drona MQ-9 Reaper należącego do armii amerykańskiej i przeprowadzili inne ataki na żeglugę, zakłócając handel na kluczowym szlaku morskim prowadzącym do Kanału Sueskiego i Morze Śródziemne. To jeden z najważniejszych szlaków handlowych, którym transportuje się ropę. Centralne Dowództwo Sił Zbrojnych USA poinformowało, że atak uderzył w tankowiec Wind, który niedawno zacumował w Rosji i płynął do Chin.
Zarówno Chiny, jak i Rosja utrzymują powiązania w zakresie sprzętu wojskowego i ropy naftowej z Iranem, głównym dobroczyńcą Huti. Atak rakietowy spowodował powódź, w wyniku której doszło do utraty napędu i sterowania – podało Centralne Dowództwo.
Załodze udało się naprawić wszystkie szkody i dopłynąć do najbliższego bezpiecznego portu. Liczba ataków Houthi spadła w ostatnich tygodniach, ponieważ rebelianci stali się celem kampanii nalotów pod dowództwem USA w Jemenie. Jednak żegluga przez Morze Czerwone i Zatokę Adeńską nadal pozostaje na niskim poziomie ze względu na zagrożenie.
Źródło: Radio Szczecin Fot.: Pixabay